Jak różnorodność wpływa na rozwój zawodowy pracowników
Czas czytania: 4 minuty
Czy można pracować w jednym obszarze przez wiele lat i nigdy się nie nudzić? Owszem! Można też płynnie przechodzić do innych działów lub zmieniać zakres obowiązków, adekwatnie do rozwoju własnych kompetencji. To jest właśnie prawdziwa różnorodność zapisana w historiach naszych pracowników.
Pod koniec roku 1999 roku, załatwiając sprawy w Urzędzie Skarbowym Łódź Widzew, Waldemar Szymański wraz z kolegą zwrócili uwagę na nowo wybudowany na miarę XXI wieku budynek firmy BSH.
- To był trudny czas dla Łodzi i lokalnego rynku pracy. Takich zakładów produkcyjnych po prostu nie było – wspomina Waldemar. Dlatego szybko postanowił zasięgnąć języka i ustalić, co powstaje obok jego skarbówki. Okazało się, że to fabryka pralek BSH i właśnie trwa kompletowanie załogi. - Tak się złożyło, że byłem wówczas otwarty na zmiany zawodowe, więc spróbowałem szczęścia – opowiada. To właśnie wtedy jego mała historia gwałtownie przyspieszyła.
Kilka miesięcy później rozpoczął pracę na stanowisku montera. – Pierwszy raz miałem do czynienia ze zautomatyzowaną linią produkcyjną. W tamtych czasach to była prawdziwa nowość – mówi. Praktyczna wiedza zdobyta w obszarze produkcji umożliwiła mu sprawdzenie się w roli kontrolera jakości finalnego produktu. Doświadczenie produkcyjne Waldemar na bieżąco uzupełniał oferowanymi przez BSH licznymi kursami, które pozwalały mu rozwijać się również w obszarze np. kompetencji miękkich. Efekt? W 2006 roku został liderem zespołu. - Poczułem, że moje długoletnie zaangażowanie zostało docenione. To było dla mnie bardzo ważne – mówi dumny.
Od montera do trenera
Dziesięć lat później, za jego namową, w łódzkiej fabryce rozpoczął pracę jego nastoletni syn - Patryk Szymański, który sam przyznaje, że z BSH był w pewien sposób związany od dziecka. Rozmaite pikniki pracownicze, spotkania gwiazdkowe czy inne rodzinne imprezy rekreacyjne organizowane przez firmę były stałym punktem w kalendarzu Szymańskich.
Patryk był nastoletnim przewodnikiem po eksperymentarium w Łódzkiej Manufakturze, gdy usłyszał od taty, że BSH szuka pracowników do obszarów produkcyjnych. Aktywnie rozglądał się za lepiej płatnym zajęciem, więc postanowił skorzystać z oferty BSH. Okazało się, że tylko w weekendy mógł zarobić więcej niż wcześniej, angażując się w oprowadzanie wycieczek.
Na początku drogi w nowej pracy usłyszał od taty, że BSH to firma dla sumiennych i solidnych, a cechy te zostają z czasem naprawdę docenione. Wziął sobie to do serca.
Na zautomatyzowanej linii produkcyjnej pracował dwa lata, a potem i jego mała historia nabrała rozpędu. – Dzięki temu, że wykazałem się konkretnymi aktywnościami, mogłem dołączyć do programu rozwojowego organizowanego przez dział HR – mówi. Uczestnictwo w szkoleniach z zakresu rozwoju osobistego, bardzo dobrze wpłynęło na jego kompetencje komunikacyjne, co pozwoliło mu pracować jeszcze skuteczniej.
W międzyczasie ukończył studia inżynierskie z dziedziny transportu, co otworzyło mu nowe możliwości w BSH. Przeskoczył do kolejnego obszaru - „łańcucha dostaw", gdzie pomagał projektować, testować i wdrażać opakowania dla nowych części od dostawców z całego świata. Projekty, które realizował w tym obszarze szły świetnie, ale Patryk miał na siebie nieco inny pomysł. Czuł, że w trakcie swojej drogi zawodowej zgromadził niemały kawałek wiedzy, a dzięki naturalnemu talentowi i szkoleniom miękkim potrafił nieźle ją przekazywać. Dlatego wziął udział w rekrutacji na stanowisko trenera wewnętrznego. I – nie będzie tu zaskoczenia – został nim!
Dziś z jego doświadczenia korzystają osoby zatrudniane w polskich zakładach produkcyjnych BSH. Patryk dba o wdrożenie nowych pracowników, którzy pierwsze kroki stawiają zawsze w trainingcenter BSH, czyli wewnętrznej jednostce szkoleniowej dla „niebieskich kołnierzyków”.
Kariera zawodowa Patryka jest doskonałym przykładem tego, jak duże możliwości rozwoju w różnych dziedzinach oferuje BSH. - Od pierwszych dni widziałem szanse i wiedziałem, że to tylko kwestia czasu oraz zaangażowania, żeby z nich skorzystać – opowiada. Dzięki właściwie ukierunkowanej edukacji i szkoleniom sprawdzał się w kolejnych obszarach i realizował coraz bardziej złożone zadania. W 2019 roku ukończył studia magisterskie na Politechnice Łódzkiej (inżynieria produkcji), co tylko potwierdza, że praca w BSH i samorozwój idą w parze. Na tym właśnie – przekonuje Patryk - polega praktyczna strona świadomego zarządzania różnorodnością w przedsiębiorstwie.
Od razu dodaje też z przekonaniem: - W naszej firmie zapraszamy do współpracy dosłownie wszystkich i każdemu dajemy szansę. Od 6 lat zajmuję się wdrożeniami do organizacji i o różnorodności czy inkluzywności nie muszę opowiadać. Wystarczy podać konkretne przykłady ze własnego środowiska, ponieważ cały mój zespół to miks przeróżnych doświadczeń.
40 lat minęło jak jeden dzień
Kariera Teresy Siorek zatoczyła spektakularne koło. Zaczynała 40 lat temu jako uczennica szkoły zawodowej w przyzakładowych warsztatach, a dziś...jest dokładnie w tym samym miejscu. Ale tylko geograficznie, nie zawodowo.
Po ukończeniu szkoły zawodowej kontynuowała naukę w zaocznym technikum elektromechanicznym, dzięki czemu po 3 latach na produkcji, przeszła do działu kontroli jakości, w którym spędziła kilkanaście lat na różnych stanowiskach. Prawdziwa rewolucja działa się jednak równolegle w jej życiu prywatnym – założyła rodzinę, wybudowała dom, kontynuowała edukację i w 2004 r. zrobiła dyplom z administracji.
Ta kobieta-żywioł nigdy nie zwalnia tempa, i choć nieśmiało przyznaje, że boi się zmian, to w rzeczywistości zmiana jest tym, co definiuje jej karierę. W 2006 roku w firmie nastąpiła reorganizacja stanowisk, a Teresa otrzymała propozycję w pracy w laboratorium. Na drodze stała tylko jedna, ale za to zasadnicza przeszkoda!
- Tam trzeba było umieć obsługiwać komputer! A ja zupełnie się na tym nie znałam - przyznaje otwarcie. Na szczęście, mogła liczyć na świetnych ludzi wokół. - Cały zespół bardzo mi pomagał. Zresztą, szybko okazało się, że strach miał wielkie oczy, a komputer jest dziś moim podstawowym narzędziem pracy – śmieje się Teresa.
Po kilku latach pracy w laboratorium Teresę czekała kolejna zmiana. Jej laboratorium weszło w skład działu Research&Development (R&D). Cały dział został zaś przeniesiony do gruntownie wyremontowanego budynku warsztatów. Tego samego, w którym Teresa zaczynała jako uczennica. Biurko Teresy stoi dokładnie tam, gdzie stała taśma montażowa, przy której pracowała jako nastolatka. I tak jej historia zatoczyła koło.
Dziś nasza rozmówczyni wspomaga między innymi działania w testach nowoczesnych robotów samobieżnych. Odpowiada też za zakupy komponentów, potrzebnych do badań. Kupuje je oczywiście online.
W BSH nie ma miejsca na nudę
Po czterech dekadach Teresa twierdzi, że nigdy się w pracy nie nudzi i wciąż czuje motywację. Dlaczego?
- Każdy dzień w naszym dziale jest inny, więc mogę się stale rozwijać i uczyć nowych rzeczy – mówi i zaraz dodaje: - Czuje się też słuchana i wiem, że mam wpływ na funkcjonowanie firmy.
Poza ankietami pracowniczymi, co tydzień jej zespół ma spotkania, na których członkowie mogą zgłaszać pomysły na usprawnienie codziennej pracy. Owocem takich spotkań było np. zastąpienie butelek z wodą do picia praktycznymi dystrybutorami.
Na brak wyzwań zawodowych nie może też narzekać Waldemar. Obecnie pomaga uruchomić linię produkcyjną nowego modelu pralki, w nowej lokalizacji. - To projekt bardzo rozciągnięty w czasie i w najbliższych miesiącach będę go wspierał swoim ponad dwudziestoletnim doświadczeniem – mówi. To ono podpowiada mu, że jest jeszcze sporo zmian do wdrożenia i problemów do rozwiązania. - Moja wiedza na pewno się przyda – komentuje z przekonaniem Waldemar.
Z Łodzi do Wrocławia
Czy można pracować wiele lat w jednym obszarze i wciąż czuć potencjał do rozwoju? Przemek Pira nie ma wątpliwości, że w BSH jest to jak najbardziej realne. Od 17 lat związany jest z kontrolą jakości i temat ten cały czas go pasjonuje. Jego motto brzmi: „Jakość to nie wszystko, ale wszystko bez Jakości jest niczym”.
Jako student Politechniki Łódzkiej, w 2005 roku Przemek zaczął staż w fabryce pralek. Namówiła go wykładowczyni, która sama wtedy jednocześnie pracowała… w BSH. Od samego początku czuł, że firma obdarza go zaufaniem i pozwala na dużą samodzielność.
–Już jako stażysta miałem możliwość kontaktu ze specjalistami z innych krajów, na przykład z inżynierami z Niemiec. Dla młodego chłopaka, to było coś naprawdę „WOW” – wspomina.
Rok później Przemek był już specjalistą ds. jakości w fabryce suszarek do ubrań i zajmował się analizą reklamacji klienta końcowego. Od tego momentu stopniowo piął się po szczeblach kariery. W 2012 r. powierzono mu funkcję kierownika sekcji testów długotrwałych. Później do jego obowiązków doszła także sekcja QMC, czyli analiza rynku pod kątem reklamacji. Od 2014 r. odpowiadał dodatkowo za audyt wyrobu gotowego, czyli testowanie urządzeń na końcu linii produkcyjnej. Największy przełom w jego karierze zawodowej miał jednak miejsce dwa lata później i był związany z przeprowadzką do Wrocławia, gdzie powstawały nowe fabryki piekarników i lodówek.
- Miałem za zadanie stworzyć od podstaw dział zarzadzania jakością w obu zakładach, zatrudnić zespół i zbudować laboratoria – opowiada. Był to dla niego kolejny etap, nie tylko w życiu zawodowym, ale i ogromny krok w życiu prywatnym, wszak przeprowadził się z całą rodziną. Dla wszystkich Wrocław był nowym rozdaniem.
Aktualnie Przemek jest szefem Zarządzania Jakością we wrocławskich fabrykach. Jako kierownik stara się stwarzać pracownikom takie szanse i możliwości, jakie sam otrzymał od BSH. – Podczas rekrutacji zawsze patrzę na to kogo można rozwinąć w określonym kierunku. Staram się nie matkować, ale pozwalać na samodzielność. Mówię co trzeba zrobić, a niekoniecznie, jak to zrobić – tłumaczy.
Praca zgodna z pasją
Różnorodność możliwości rozwoju w BSH jest związana oczywiście również z mnogością obszarów wewnątrz przedsiębiorstwa. Dzięki temu, każdy ma w naszej firmie szansę realizowania swoich zainteresowań zawodowych. To bardzo ważne dla Niny Żukowskiej, stażystki w dziale analiz i studentki Politechniki Poznańskiej na kierunku „Sztuczna Inteligencja”.
- Mój kierunek studiów bardzo mnie pasjonuje i zdecydowanie chcę się rozwijać w obszarze sztucznej inteligencji - tłumaczy. W BSH docenia dużą różnorodność tego typu projektów, co tworzy dla niej ciekawe perspektywy. Obecnie zajmuje się między innymi analizą modeli czy wyników badań user experience. Może też na co dzień, w zasadzie dowolnie, łączyć teorię wyniesioną z zajęć z praktyką działu analiz globalnej firmy.
Dla Niny ważne jest również międzynarodowe środowisko pracy i związane z tym możliwości. Bardzo lubi język niemiecki, biegle się nim posługuje. Startuje nawet obecnie w olimpiadzie językowej. Nic dziwnego, że nie wyklucza opcji przeniesienia się w przyszłości do innej, zagranicznej lokalizacji.
- Jestem otwarta na zmiany – przyznaje. – Nie boje się ich, chcę się rozwijać i uczyć nowych rzeczy. Myślę, że BSH jest idealnym miejscem dla młodych osób z takim nastawieniem.
Przykłady długich i różnorodnych karier Teresy, Waldemara, Patryka, czy Przemka, potwierdzają, że odczucia Niny są jak najbardziej uzasadnione.